Kredytobiorcy otrzymali od Banku kwotę 383 723,75 zł w roku 2007. Do stycznia 2019 r. spłacili 340 586,61 zł. Mimo to na dzień dzisiejszy kapitał kredytu w złotówkach wynosi 429 910,34 zł. Brzmi absurdalnie? To nie wszystko… kwota kapitału kredytu jest kwotą zmienną i ostatecznie kredytobiorcy nie wiedzą ile wyniesie ich zobowiązanie w całym okresie kredytowania, tj. do roku 2037.

Kredyty waloryzowane kursem franka szwajcarskiego spędzają sen z powiek wielu rodzinom. Jak się z tym problemem uporać? Jakie podjąć kroki aby położyć kres tej absurdalnej sytuacji? Od lat „pionierzy” podejmują się walki sądowej z bankami. Do tej pory była to wycieczka w nieznane. Wiele jednak wskazuje na to, że szlaki zostały przetarte.

Chcesz skorzystać z bezpłatnej analizy?
Zapraszamy do kontaktu, odpowiemy na wszelkie pytania.

Bez jasno określonego celu skazani jesteśmy na porażkę. W zawiłościach prawa i finansów nie trudno się zagubić. Zdecydowałeś się na walkę sądową z bankiem? Musisz wiedzieć czego żądać! Przez lata roszczenia frankowiczów zgłaszane w pozwach przeszły ewolucję. Rozpoczęto od roszczeń odszkodowawczych. Potem mieliśmy do czynienia z falą pozwów o ustalenie wysokości kredytu do spłaty. Ostatecznie, po zajęciu stanowiska przez Sąd Najwyższy, utarło się, że frankowicze powinni pozywać bank o zwrot nadpłaconych kwot (z tytułu „odrankowania” albo unieważnienia umowy kredytowej, czy samych spreadów). 

Jeśli zostaliśmy pozwani przez bank naszym celem będzie oczywiście oddalenie powództwa banku przynajmniej w części. 

Obranie właściwej drogi – pozywać czy czekać na pozew?

Nie jest łatwo podjąć decyzję, czy pozywać bank, czy też przestać spłacać kredyt i oczekiwać na pozew. Oba rozwiązania mają swoje wady i zalety. Jeśli pozywamy bank (w dalszym ciągu spłacając kredyt) nie narażamy się na nieprzyjemności związane z telefonami i korespondencją z firm windykacyjnych. To rozwiązanie jest też bezpieczniejsze na wypadek przegrania sprawy sądowej. Ponosimy jedynie koszty procesu i nadal spłacamy kredyt na starych zasadach.

Wielu kredytobiorców nie godzi się jednak na to, że bank żąda od nich spłaty zobowiązań w zawyżonej wysokości. Nie uznają dyktatu wierzyciela i po prostu odmawiają zapłaty, często twierdząc, że środki, które wpłacili powinny już pokryć ich zobowiązanie w całości. Powyższe rozwiązanie ma tę zaletę, że przerzuca ciężar wykazania wysokości zobowiązania na bank.

Pamiętajmy jednak, że jest to droga dla osób o mocnych nerwach. W braku spłaty zobowiązania bank wypowie umowę kredytu. Jeśli sprawa w sądzie zostanie przegrana – wydany zostanie wyrok, na podstawie którego komornik poprowadzi egzekucję. Na to rozwiązanie raczej nie decydują się osoby, które mają możliwości finansowe do regulowania comiesięcznych rat. 

Wiele osób nie dysponuje takimi środkami. W razie zaprzestania spłaty zobowiązania z powodu braku możliwości finansowych konieczne jest podjęcie decyzji – pozywam czy czekam na pozew? Przyjęcie postawy obronnej jest proceduralnie bardziej korzystne. Jednak mimo to wiele osób decyduje się na pozwanie banku, aby wziąć sprawy w swoje ręce i oszczędzić sobie kilku miesięcy nerwowego oczekiwania na pozew. 

Gdy już działa komornik

Są też sytuacje, w których sprawa w ogóle nie trafiła do merytorycznego rozpoznania przez sąd, a bank prowadzi egzekucję komorniczą na postawie bankowego tytułu egzekucyjnego. Obecnie, od sierpnia 2016 r. banki nie mogą już wydawać takich tytułów, jednak te wydane przed wskazaną datą pozostają ważne i można w dalszym ciągu prowadzić na ich podstawie egzekucję. 

Jaką drogę procesową obrać w tym wypadku? Będzie to powództwo przeciwegzekucyjne, którego celem jest zaprzestanie prowadzenia egzekucji z całości, bądź części długu wskazanego przez bank. 

Sprzyjające wiatry

Powoli możemy mówić o przetartych szlakach. Sprawy frankowe pojawiły się już w wielu sądach w Polsce. W Sądzie Okręgowym w Warszawie pozwy frankowiczy stanowią piątą część wszystkich pozwów wpływających do biura podawczego. Zapadło już wiele przełomowych orzeczeń Sądu Najwyższego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wyroki pozytywne już nikogo nie dziwią, a bardzo możliwe, że niedługo staną się regułą.

Sprzyjające wiatr nadchodzi z Unii Europejskiej. Tutaj czekamy na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w polskiej sprawie (sygn. akt C-260/18 ). Spodziewamy się wyroku korzystnego, szczególnie biorąc pod uwagę dobrą dla kredytobiorców opinię Rzecznika Generalnego wydaną w tej właśnie sprawie (więcej na ten temat w artykule: Najnowsze orzeczenie TSUE, a jego wpływy na Frankowiczów [2023]). 

Wszystko wskazuje na to, że kwestia frakowa w Polsce jest bliska rozwiązaniu. Wiemy, że nie będzie regulacji odgórnej. Kredytobiorcy muszą liczyć na wymiar sprawiedliwości. Wiemy również o co i jak walczyć podczas procesu. Pozostaje podjąć rękawicę… czy teraz czy w późniejszym okresie, to już pozostaje indywidualną decyzją każdego kredytobiorcy.

Chcesz skorzystać z bezpłatnej analizy?
Zapraszamy do kontaktu, odpowiemy na wszelkie pytania.